Treść opery
AKT PIERWSZY
Scena 1. Salon w zrujnowanej rezydencji don Magnifica
Scena 2. Wejście do pałacu księcia don Ramira
Scena 3. Książęce piwnice z winem
Scena 4. Sala tronowa w pałacu księcia don Ramira
Scena 5. Brzeg morza niedaleko pałacu księcia don Ramira
przerwa
AKT DRUGI
Scena 1. Wiejska posiadłość księcia don Ramira
Scena 2. Salon w zrujnowanej rezydencji don Magnifica
Scena 3. Pałac księcia don Ramira
Akt pierwszy
Klorynda i Tyzbe, córki don Magnifica, sprzeczają się jak co dzień. Ich przyrodnia siostra Angelina, nazywana przez domowników pogardliwie Kopciuszkiem i traktowana przez nich jak służąca, śpiewa sobie podczas pracy swoją ulubioną piosenkę o królu, który ożenił się z prostą dziewczyną. Nagle ktoś puka do drzwi. To Alidoro, nauczyciel i opiekun księcia don Ramira, ale przebrany za żebraka. Klorynda i Tyzbe każą wynosić się włóczędze, ale zanim to nastąpi, Kopciuszek częstuje biedaka kawą i kromką chleba. Przybywają heroldzi i oznajmiają, że wkrótce zjawi się tu książę don Ramiro, który szuka sobie żony, a ma nią zostać najpiękniejsza dziewczyna w tym kraju. Władca zaprasza więc wszystkie panny na wydaniu na bal, podczas którego wybierze tę jedyną. Don Magnifico ma nadzieję, że będzie nią jedna z jego córek – Klorynda albo Tyzbe. Zdobycie bogatego zięcia to chyba jedyny sposób na podreperowanie mocno nadwątlonego rodzinnego budżetu. Kiedy w salonie robi się pusto, pojawia się sam książę don Ramiro, ale przebrany w liberię swojego lokaja. Chce nierozpoznany przyjrzeć się potencjalnej narzeczonej. Alidoro powiedział mu bowiem, że w tym domu jest dziewczyna warta jego zainteresowania, dlatego książę chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Angelina jest zaskoczona wizytą nieznajomego gościa. Wkrótce jednak staje się jasne, że oboje są sobą zainteresowani. Don Ramiro pyta Angelinę, kim jest. Ta początkowo próbuje mu to wyjaśnić, ale jest tak zmieszana, że w końcu ucieka do swojego pokoju. Wreszcie przybywa „książę” – w istocie jest to służący don Ramira, Dandini, ale ubrany w szaty swego pana. Don Ramiro jest rozbawiony, widząc, jak don Magnifico, Klorynda i Tyzbe przypochlebiają się fałszywemu księciu, który zaprasza wszystkich na bal. Angelina prosi, by ją też zabrać, ale don Magnifico stanowczo odmawia, twierdząc, że jego służąca chyba postradała rozum, skoro także chce iść na bal. Prawdziwy książę orientuje się, że dziewczyna jest bardzo źle traktowana. Będący świadkiem całej sytuacji Alidoro oznajmia wszystkim, że zgodnie z dokumentami don Magnifico ma trzy córki, ale ten stanowczo zaprzecza, mówiąc, że owa trzecia córka już dawno nie żyje. Wszyscy wychodzą, zostaje tylko Alidoro z Kopciuszkiem. Obiecuje dziewczynie, że zabierze ją na bal. Mówi jej także, że Bóg wynagrodzi ją za jej dobre serce.
Lokaj Dandini dzieli się z księciem don Ramirem swoją negatywną opinią na temat córek don Magnifica. Obaj mężczyźni są zdziwieni, kiedy Alidoro dobrze mówi o jednej z nich. Zjawiają się Klorynda i Tyzbe, ciągle biorąc Dandiniego za księcia. Kiedy ten proponuje, żeby ta z sióstr, której nie poślubi, wyszła za mąż za jego „lokaja” don Ramira, obie są oburzone pomysłem małżeństwa ze służącym. Alidoro wprowadza piękną zamaskowaną nieznajomą (którą oczywiście jest Kopciuszek). Wszyscy, skonsternowani, siadają do kolacji.
przerwa
Akt drugi
Don Magnifico jest pełen obaw, że pojawienie się pięknej nieznajomej zrujnuje szanse jego córek na małżeństwo z księciem. Zmęczona zalotami Dandiniego, wciąż udającego księcia, Angelina mówi mu, że zakochała się w jego lokaju. Będący świadkiem tej deklaracji don Ramiro – oczywiście udający owego lokaja – chce objąć dziewczynę, ale ta zręcznie mu się wymyka, wręczając mu jednocześnie bransoletkę. Niech jej poszuka, a gdy ją znajdzie, ujrzy na jej przegubie drugą do pary. Wygłosiwszy to zalecenie, Angelina znika. Książę postanawia odszukać tajemniczą dziewczynę.
W międzyczasie don Magnifico, który ciągle myśli, że Dandini to książę, nalega, by ten w końcu zdecydował, którą z jego córek poślubi. Dandini radzi mu, by był cierpliwy, a w końcu wyjaśnia, że jest tylko służącym księcia. Don Magnifico wpada w szał.
Don Magnifico, Klorynda i Tyzbe wracają do domu, gotując się z wściekłości. Nakazują Kopciuszkowi (który znów jest w swej skromnej sukience) przygotować kolację. Tymczasem rozpętała się burza. Za sprawą Alidora powóz księcia don Ramira psuje się akurat przed przeciekającą rezydencją don Magnifica, tak więc władca musi szukać schronienia w jej nadwątlonych murach. Kopciuszek i don Ramiro rozpoznają się mimo odmiennego wyglądu, w czym oczywiście pomaga im bransoletka. Don Magnifico, Klorynda i Tyzbe nie mogą pogodzić się z porażką, co tylko jeszcze bardziej irytuje księcia. Kopciuszek jednak prosi ukochanego, by powstrzymał swój gniew.
Trwa uroczystość zaślubin Angeliny i księcia don Ramira. Don Magnifico, Klorynda i Tyzbe próbują zdobyć względy nowej księżnej. Książę chciałby ukarać jej krzywdzicieli, ale Angelina sprzeciwia się temu, twierdząc, że najlepszą zemstą jest przebaczenie. Chce tylko jednego: żeby jej ojczym don Magnifico nazywał ją córką, a Klorynda i Tyzbe – siostrą. Nieszczęśliwa od urodzenia, zaznała wielkiego szczęścia i pragnie, by cała rodzina była razem. Dni wybierania z kominka sadzy i popiołu bezpowrotnie przeminęły...
Rossini to zawsze wielkie wyzwanie dla śpiewaków: jego opery pełne są karkołomnych arii czy duetów, które muszą być wykonywane w zawrotnym tempie, i to po mistrzowsku. Dyrekcja Met ponownie skompletowała obsadę składającą się ze światowych specjalistów od muzyki włoskiego mistrza opery komicznej. To przedstawienie było już transmitowane w roku 2009, z Łotyszką Elīną Garančą w tytułowej roli. Teraz Angeliną, czyli Kopciuszkiem, będzie amerykańska mezzosopranistka Joyce DiDonato, a jej ukochanym księciem – peruwiański tenor koloraturowy Juan Diego Flórez. Alessandro Corbelli wcieli się w postać nieczułego ojczyma Angeliny, Luca Pisaroni – w nauczyciela księcia, a Pietro Spagnoli zagra lokaja Dandiniego. Należy więc spodziewać się, że zabawna i wzruszająca historia o ubogiej i skromnej dziewczynie, która zgubiła na balu u księcia pantofelek (w operowej wersji Rossiniego – bransoletkę), znów zostanie wykonana na scenie Met brawurowo. Przedstawienie wyreżyserowane przez Cesarego Lievi poprowadzi zza pulpitu Fabio Luisi, główny dyrygent nowojorskiej sceny.
Komentarz Piotra Kamińskiego
Jacopo Ferretti zdołał napisać swoje libretto w rekordowym tempie, posługując się dwoma gotowymi tekstami: pierwszy z nich to „Cendrillon” autorstwa Charles’a-Guillaume’a Étienne’a (muz. Nicolas Isouard, Opéra-Comique, 1810), drugi zaś był adaptacją pierwszego, sporządzoną przez Francesca Fioriniego („Agatina, o La virtù premiata”, muz. Stefano Pavesi, La Scala, 1814). Dwóch uczestników tej ostatniej premiery (Andrea Verni i Giuseppe de Begnis) wystąpiło zresztą w Rzymie w odpowiednich rolach. W obu tekstach znajdziemy już odstępstwa od oryginalnego scenariusza Charles’a Perraulta i braci Grimm: macocha staje się ojczymem, Dobra Wróżka ustępuje miejsca „oświeceniowemu” preceptorowi z brodą, a wraz z nią przepada fantastyka, pojawia się natomiast przebieranka niczym z Marivaux (książę i lokaj zamieniają się miejscami). Nie ma też klasycznego „pantofelka Kopciuszka”. Nawet imiona postaci (Clorinde, Tisbé, Ramir, Alidoro, Dandini) znajdziemy to u jednego, to u drugiego poprzednika Ferrettiego. Kuleje natomiast dramaturgia tekstu, skoro logiczniejszy byłby „czysty” podział na 3 akty (dom – pałac – dom), a finałowa scena przedłuża zbytecznie już zakończoną akcję.
Wbrew temu, co piszą nadal niektórzy autorzy, charakter „pół żartem – pół serio” tej opery nie ma w sobie nic rewolucyjnego, i to nawet na tle dotychczasowej twórczości Rossiniego (por. „Szczęśliwy podstęp”). Jako powrót do typu „ukrzywdzonej bohaterki”, właściwej sentymentalnej operze buffo drugiej połowy XVIII stulecia („La buona figliuola” Picciniego, 1760), stanowi on raczej krok wstecz w porównaniu z szaleństwem „Włoszki w Algierze” czy prafeministyczną afirmacją Rozyny z „Cyrulika sewilskiego”. Nowatorstwo „Kopciuszka” wynika raczej z ostrego kontrastu między tkliwą naturą bohaterki i łagodnym sentymentem intrygi – a wirtuozowskim stylem wokalnym świeżego chowu oraz typowym dla Rossiniego rozbrykanym komizmem. Czarująca postać Angeliny to najpiękniejsze wcielenie pierwszej syntezy: o ile jej ludowa piosenka (‘Una volta c’era un rè’*) odwołuje się jeszcze do gustów wieku minionego (oraz... doktora Bartolo!), a duet bohaterka nasza śpiewa jeszcze ze spuszczonymi oczami, aria na balu, nade wszystko zaś słynne rondo finałowe (którego część szybka pochodzi z końcowej arii Almavivy w „Cyruliku”) rzucają światu wirtuozowskie wyzwanie, pełne animuszu i wiary w siebie. Ramiro również nie skąpi nam ornamentów, jak o tym świadczy aria z II aktu; najpiękniejszą chwilę w operze przeżywa jednak od razu na początku, w pierwszym recytatywie i duecie z Kopciuszkiem, jednej z najpiękniejszych stronic miłosnych Rossiniego (warto spostrzec, że Almaviva i Rozyna śpiewali o swych uczuciach solo – albo pod ścisłym nadzorem Figara...). Najwyższej miary wirtuozeria nie oszczędza tu nikogo, nawet godny Alidoro nizać musi girlandy szesnastek, zdolne wpędzić w popłoch Arystotelesa. Dandini już od proga rozwijać musi ornamenty tak przepyszne, że wolno w nich węszyć parodię (hołysz się stroi w cudze piórka). Magnifico też dostał swoją porcję drobnych nutek, z tą jedynie różnicą, że za większością z nich kryje się sylaba; jego aria z II aktu „pożera” więcej tekstu niż cały akt Donizettiego. To samo dotyczy jego rozkosznego duetu z Dandinim, gdzie kanonada słów wyśpiewywanych na dwa głosy wymaga od wykonawców cudów dykcji, giętkości i koordynacji. Introdukcja po mistrzowsku kreśli sytuację i charaktery, ciesząc inwencją, której strumień długo nie wyschnie – poprzez arię Magnifica, aż po duet Angeliny i Ramira. Kawatyna Dandiniego utrzyma ten rytm tylko, jeśli podoła jej solista, w przeciwnym razie odnajdziemy ów zawrotny puls dopiero w kwintecie i we wspaniałym finale, ułożonym z autonomicznych, błyskotliwie scharakteryzowanych odcinków (aria Magnifica, jego wspomniany duet z Dandinim ‘Zitto, zitto’**, wejście Angeliny, finałowa stretta). Podobną rolę odgrywa w II akcie sekstet, który w swej części centralnej zabawia warkotem włoskiego ‘r’. Uwertura została przeniesiona z „Gazetki”, tutaj jednak dopiero zyskała nieśmiertelność.
________________________________________
* Wł. ‘Był raz sobie pewien król’.
** Wł. ‘Cicho, cicho’.
Piotr Kamiński, „Tysiąc i jedna opera”, t. 2., s. 299–300, Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków 2008. | Redakcja podała pełne tytuły oper Rossiniego i w polskim tłumaczeniu. Tytuły dzieł innych autorów redakcja pozostawiła w oryginale.
Tłumaczenie i opracowanie: Bartłomiej Majchrzak.
Źródła:
1. Materiały promocyjne The Metropolitan Opera.
2. Materiały przygotowane przez artystów lub ich impresariów.
3. Wyciąg fortepianowy opery, Casa Ricordi-BMG RICORDI S.p.A., edycja krytyczna, 1971–2004 (nr matrycy: 131821).
4. Piotr Kamiński, „Tysiąc i jedna opera”, t. 1. i 2., Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków 2008.
5. Lucjan Kydryński, „Opera na cały rok. Kalendarium”, t. 1. i 2., Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 1989.
wstecz >>>
|